poniedziałek, 8 czerwca 2015

Dwie relacje o zwycięstwie nad zbuntowanymi Kozakami pod Piątkiem w 1593 roku

Do starcia tego doszło w czasie pierwszej rebelii kozackiej w Polsce. Kozacy dowodzeni przez Krzysztofa Kosińskiego cofali się spod Ostropola przed maszerującymi z Konstantynowa siłami polskimi dowodzonymi przez wojewodę kijowskiego Konstantego kniazia Ostrogskiego. W końcu jednak zdecydowali się na stawienie oporu. Było to nasze pierwsze większe i od razu zwycięskie starcie z Kozakami.
Niestety nie za wiele o nim wiadomo. Najobszerniejszy znany mi i innym historykom opis dał współczesny wypadkom kronikarz Joachim Bielski:
Tegoż roku Kosiński, hetman Kozacki z Podlasia rodem, zebrawszy do pięciu tysięcy ludzi, czynił wielkie szkody na Podolu w majętnościach książęcia Ostrogskiego wojewody kijowskiego (...) Widząc tedy książę wojewoda kijowski, że ta swawola (która nie tylko jemu samemu ale wszystkiej Koronie za czasem wielkie niebezpieczeństwo mogła przynieść) inaczej pohamowana być nie mogła jedno mocą wszystką trzeba się jej było oprzeć: jął zbierać lud przeciwko jemu w Konstantynowie i gdzie indziej w Rusi, a książę Janusz, syn jego, dzisiejszy pan [kasztelan] krakowski w Polsce około Tarnowa i w Węgrzech.
A gdy już  z ludem ciągnęli, nie chciał ich w Ostropolu Kosiński (gdzie tam mieszkał) czekać, ale do Piątku, miasta drugiego książęcego ustąpił, jako na mijesce mocniejsze i bezpieczniejsze, i tam się okopał. A wszakże nie chcąc się tam dać oblec umyślił wyciągnąć w pole i dać bitwę;
przeto [Kosiński] część ludzi przed sobą wprzód wysłał; którzy by mu tabor na miejscu słusznym w polu postanowili. A to było w dzień Mariej Gromnic [Matki Bożej Gromnicznej-2 luty] tegoż roku pańskiego 1593 już po niektórych utarczkach, które przed tym miał wojewoda kijowski z nimi; na których się szczęściło Kosińskiemu. I przetoż ludzie jego [księcia] nie bardzo na ten czas nacierali na Kozaki: i owszem, poczęli im byli tył podawać. Aż gdy książę Janusz upomniawszy swe [ludzie], sam się przede wszystkimi wprzód potkał, dopiero się co żywo jęło suć i garnąć za nim: a naprzód kopijnicy kopiami uderzyli w nie [i] rozerwali je. co widząc oni drudzy, co już byli poczeli tył podawać, obrócili się znowu na nie. Zaczym ich na głowę porazili: tak iż mało ich co uszło, bo je w pogoni bili aż do samego miasta; i aż w bramę je wsiekli. Zginęło w tej potrzebie Kosińskiemu ludzi do trzech tysięcy. Dział mu też 26 wzięto i innej strzelby spolnej nie mało. Chorągwie niemal wszystkie potracił.
Przeto widząc, że o nim źle, bo go tam dobywać chciano, jął traktować. Także dnia 15 marc, puściwszy się na łaskę książęcia wyjechał z miasta i upadł u nóg książęciu, a prosił aby mu to wszystko odpuścić. I zgodzili się tym sposobem ...
Jak widzimy odwaga jednego z dowódców i użycie husarii miało decydujące znaczenie przy odniesieniu sukcesu.
Niewiele do tego wnosi relacja wójta z Wiśniowca, który w liście do Mikołaja Żółkiewskiego stwierdził, że:
Kozaków w bitwie tey która była za Cudnowem pod Piątkiem, zginęło więcej dwu tysięcy, a p. wojewody kijowskiego nie zginęło ludzi i dziesiątka człowieka, na co oczyma swemi słudzy pana mego patrzali, a strony trupa tak powiedzieli, a zwłaszcza ci, którzy w potrzebach bywali, że i pod Byczyną, w tak znacznej potrzebie połowicy trupa takiego nie było jako tam(2).
(1) Joachima Bielskiego dalszy ciąg kroniki polskiej zawierającej dzieje od 1587 do 1598 r., Warszawa 1851, s.188-189.
(2) Listy Stanisława Żółkiewskiego 1584-1620, Kraków 1868, s.26.

Dwie relacje o zwycięstwie pod Międzybożem w kwietniu 1649 roku



Do jednej z bitew pod Międzybożem na Podolu doszło w trakcie rozejmu polsko-kozackiego podczas buntu Chmielnickiego, w kwietniu 1648 roku. Kozacy podeszli pod miasto obsadzone przez siły polskie i zostali doszczętnie rozbici.
Wydarzenia te opisują najdokładniej, choć nie dość dokładnie jak dla mnie, dwa teksty źródłowe.
Pierwszą relacją jest fragment poematu z którego dowiadujemy się, że Kozacy:
Pod Międzybóż przyszedłszy/ gdzie był w ten czas męski
Stanął pułk Sieniawskiego: który właśniesz iego
Porucznika starszym znał/ Niezabitowskiego.
Z Gdeszyńskim młodszym; dziesięć mężnego Rycerstwa
Chorągwi tylko: którym/drogę do zwycięstwa
Dzielność prędszą podała, kiedy nie liczyli
Mnogości, a z niey na plac siedm tysiąc złożyli
Uciekaiąc zaś drudzy/ zchybiwszy przeprawy
Większey z śmierci topioney dostali niesławy[1].
Wiersz moim zdaniem kiepski ale informacje interesujące. Z kolei drugą relację znajdujemy w XVII-wiecznym kopiariuszu dokumentów:
Dnia wczorajszego przyszła tu[2] wiadomość, że znowu za zdarzeniem Bożym y fortuną zdarzył P. Bóg potrzebę naszym przeciwko temusz Chłopstwu, którego nastąpiło 7 Tysięcy. Naszych było 15 Chorągwi. P. Marek Gdesz[y]ński nie chciał czekać dalszych posiłków, resolvat się z P. N. Porucznikiem J.Mci P. Sieniawskiego na nich nastąpić z ludźmi JMP Sieniawskiego i pilną realną dali sobie bitwę, padło trupem Cztery tysiące chłopów, chorągwie nasze dla srogiego głodu na zad się wracaią, który panuie w Podolu y na Ukrainie[3].
Oczywiście panem N. był Aleksander Ludwik Niezabitowski, porucznik chorągwi husarskiej starosty lwowskiego Adama Hieronima Sieniawskiego.




[1] Katafalk Rycerski Wielmoznemu Jego Mośći Panu Mikołaiowi z Dambrowice Firleiowi Staroscicowi Trembowelskiemu, Rotmistrzowi I. K. M, s.132-133.
[2] Czyli do Warszawy, jak wynika z tytułu dokumentu.
[3] Nowiny z Warsawi de 1 May, Archiwum Państwowe w Gdańsku: 300,R/Ee,32, s.664-665.


sobota, 6 czerwca 2015

Zaradni kursorzy

Czytając rękopiśmienną księgę Marcina Golińskiego (1) natrafiłem na wzmianki przypominające mi niezwykłe losy dzielnych bohaterów książek Karola Maja, którzy nagminnie uchodzili z niewoli. Historie te jednak różnią się od tamtych tym, że wydarzyły się naprawdę. Niestety nie podają one szczegółów uwolnienia się posłańców.
Zacznijmy od tego, że 26 października, po nieudanym oblężeniu i wzięciu okupu, wojska kozackie z posiłkami tatarskimi odstąpiły od Lwowa i poszły na Zamość. W okolicy, w odległości dwóch mil (blisko 15 km) została jednak część wojsk nieprzyjacielskich, więc w praktyce miasto wciąż znajdowało się w oblężeniu.
Jak donosił ze Lwowa, listem z 3 listopada, Samuel Kuszewicz:
Mamy wiadomość, że w tych dniach Kursor Krakowski wpadł nad samym Lwowem w ręce Nieprzyiacielskie, z których potym uszedł y do Krakowa wrócił się.
 Kolejny posłaniec zdołał się jednak przedostać - wg tejże relacji:
Przyszedł w tych dniach z Krakowa Kursor od Paniey Robertowey do samego Pana posłany.
 Najtrudniejszą podróż miał kolejny posłaniec. Jak pisał dalej Kuszewicz:
Teraz gdy piszę przyszedł ipso momento Cursor z Warszawy, bez Listów, uciek[ł]szy z rąk Nieprzyiacielskich kilka razy na drodze będąc poimany.
Wreszcie kursor wyprawiony ze wspomnianym listem Kuszewicza musiał się przebić, skoro odpis jego listu trafił do księgi Golińskiego, który był rajcą kazimierzowskim (2).

(1) Zakład Narodowy im. Ossolińskich, rkps II 189, s. 162 - 166.
(2) Kazimierz - obecnie dzielnica Krakowa, niegdyś osobne miasto pod Krakowem.

Szybkość poczty w XVII w., cz. 2

26 maja 1648 roku doszło pod Korsuniem do bitwy, zakończonej w południe(1). Jej rezultat znany był w Łowiczu najpóźniej  5 czerwca, kiedy to krótki, informujący o niej, uniwersał napisał stamtąd prymas Maciej Łubieński (2). Podał przy tym taką informację:
Wziąwszy tej godziny żałosną i nieszczęsną nowinę o zniesieniu Wojska IchMść. PP. Hetmanów 26 May przez pogaństwo z Kozakami złączone ...
Z powyższych słów zdaje się wynikać, że prymas pisał to natychmiast po otrzymaniu informacji. Z Korsunia do Łowicza jest po drogach przez Białą Cerkiew, Żytomierz, Łuck, Lublin i Warszawę ok. 970-975 km. Oznacza to, że wieść o bitwie przebyła tę drogę w 9,5 (jeśli przyszła do Łowicza tuż po północy 4 na 5 czerwca) do 10,5 doby (jeśli przyszła tuż przed północą 5 na 6), co oznacza, że przebywała ok. 93-102 km na dobę.

(1) Tak przynajmniej donosił dragan-niedobitek, który stamtąd uszedł. Zobacz: Relacje wojenne z pierwszych lat walk polsko-kozackich powstania Bohdana Chmielnickiego okresu "Ogniem i mieczem", Warszawa 1999, s.120-122. Inne relacje mówiły o późniejszym zakończeniu bitwy ale nie ma tu miejsca na rozważania w tym względzie.
(2) Biblioteka Uniwersytetu Wrocławskiego, sygn. 1949/440, k.229v.

wtorek, 2 czerwca 2015

Zakupy bardziej niebezpieczne niż szturm

Gdy oblężenie Zbaraża (10 lipca-25 sierpnia 1649 roku) dobiegało końca obrońcom brakowało jedzenia. Po ustaniu walk ale jeszcze w trakcie pertraktacji udali się zatem na targi do obozu nieprzyjacielskiego:
Die 23 augusti (w poniedziałek), wigilia świętego Bartłomieja Apostoła. My już in pace [w pokoju] kupujemy u Kozaków żywność i konie. Dzień pogodny, znajomi znajomych częstują gorzałką, chlebem, jabłkami. Hałasy jednak za zrywaniem czapek u naszych. Orda siła nieostrożnych zabrała; Kozacy też siła odarli, kto się mieszał między nich, nie mając znajomości. Noc w ostrożności, pogodna i spokojna (1).
Oczywiście dowództwo próbowało zapobiedz niebezpieczeństwu i 24 sierpnia:
zakazano puszczać naszych na Targi (2).
Niewiele to jednak pomogło i:
Die 24 augusti (we wtorek). Dzień świętego Barłomieja Apostoła pogodny. Kupujemy żywność, konie i bydło u Kozaków. Noc jednak w ostrożności (3).
Tegoż dnia:
Pan bełski [Andrzej Frilej] dwóch kazał rozstrzelać, iż poszli za wycieczki i za wały w jawne niebezpieczeństwo, tam gdzie do 200 wzięto w więzienie, a otrąbiono pod gardłem [by nie wychodzić] ale nie przyszło do effectu (4).
Co ciekawe straty w czasie targów były większe niż poniesione w czasie jednego z najgroźniejszych ataków kozackich, jaki nastapił 30 lipca w trakcie przenosin za nowe wały kiedy to:
siła naszych zabitych, więcej postrzelonych, pod sto wszys[t]kich (5).
Najpradopodobniej nawet w szturmie generalnym 13 lipca straty polskie były mniejsze od poniesionych na zakupach, gdyż poległo w jego trakcie jedynie kilkanaście towarzystwa. Wiedząc, że 30 lipca straty towarzystwa w zabitych i rannych wyniosły 30 osób przy 100 zabitych i rannych ogółem (6) możemy przypuszczać, że i 13 lipca straty obrońców wynosiły około 100 lub więcej osób, w każdym razie najprawdopodobniej mniej niż 200.

(1) Akta Anni 1649 pod Zbarażem Nowym albo raczej diariusz..., w: Relacje wojenne z pierwszych lat walk polsko-kozackich powstania Bochdana Chmielnickiego okresu "Ogniem i mieczem" (1648-1651), Warszawa 1999, s.161.
(2) Diariusz rzeczy w Woysku naszym ad Decima octava Juny, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, rkps II 9538, s.19.
(3) Akta Anni 1649 ..., s.161.
(4) Diariusz rzeczy..., s.20.
(5) Diariusz rzeczy, s.9-10.
(6) M. Rogowicz, Bitwa pod Zbarażem 1649, Oświęcim 2013, s.118, 129.