środa, 8 lutego 2023

Stracenie żydowskiego herszta Dowbora w 1863 r.

 Dwaj kawalerzyści z oddziału Zygmunta Chmieleńskiego vel Chmielińskiego wspominają w swych pamiętnikach stracenie pewnego łotra, przywódcy bandytów żydowskich, który działał w czasie powstania styczniowego na terenie województwa krakowskiego


Pierwszy z nich, Zygmunt Rzewuski, żołnierz z 1go plutonu kawalerii wspomina to tak:

Posyła nas naprzykład [Chmieleński - M.R.] w dziesięciu w celu rozbrojenia i wyłapania szajki rabusiów, którzy w liczbie ośmnastu, pod pozorem powstańców, mieli wykonać o północy napad na pewien dwór obywatelski. Połów ten udał nam się tylko w części, rabusie bowiem na czas byli uwiadomieni o naszej zasadzce i nie przybyli. Przywieźliśmy tylko do obozu herszta tej bandy, Dowbora, burmistrza z Pilicy i jego syna, u których znaleźliśmy broń i inne kompromitujące ich pod tym względem dowody. Przy aresztowaniu tychże mieliśmy małą przeprawę z żydostwem tego miasteczka, które dowiedziawszy się o naszem przybyciu i rewizji w domu burmistrza, widocznie będąc w spółce z nim i szajką rabusiów, otoczyło nas masą, objawiając nieprzyjazne względem nas zamiary i wzbraniając uwięzienia Dowbora.
Zmuszeni byliśmy tę hałastrę rozpędzać pałaszami. Dowbora skazał Chmieliński na śmierć, a syna jego po kilku batach, ułaskawiwszy ze względu na jego młody wiek i przyznanie się do winy, wcielił do szeregów piechoty; ten jednak w najpierwszej potyczce przeszedł da Moskali i potem był szpiegiem? na jednej z komor granicznych.

Drugi, porucznik tegoż 1go plutonu, Jan Mazaraki opisał to w ten sposób:

Po skończonym urlopie powróciłem do obozu, zastawszy egzekucję wyroku śmierci, wykonaną właśnie w chwili mojego powrotu na Dowborze, burmistrzu z Pilicy, który oprócz oddania się Moskwie, był nadto i z innego względu wielkim zbrodniarzem, bo miał zorganizowaną szajkę rabusiów, do których i własny jego syn należał. Zbóje ci, przebrani za powstańców, napadali w nocy na domy zamożniejszych ludzi i wymuszali od nich kapitały, niby to na rzecz powstania, dopuszczając się nawet morderstw, i tak zabili jednego proboszcza, jakiegoś leśniczego i młynarza, rzucając tym sposobem okropną plamę na nas uczciwych obrońców ojczyzny; dzieło to nikczemne prowadził z wiedzą Moskali. Gdy się ta zbrodnia wydała, otrzymał Chmieleński rozkaz, by go powiesił - posłał po niego w kilkanaście koni porucznika Neymana Józefa - przyszło tam do krwawej rozprawy, albowiem do szajki zbójeckiej należeli sami Żydzi, którzy widząc Dowbora w ręku naszych i bojąc się sami o siebie, usiłowali go odbić i poruszyli Żydostwo z całej Pilicy; z początku powstańcy grozili, że strzelać będą, ale gdy Żydzi kamieniami i kijami coraz bardziej na nich nacierali, jak wsiądą na konie i dobywszy pałaszy, jak zaczną ciąć, przeszło 60 Żydów zrąbali i rozgonili hałastrę, prowadząc dalej herszta ich bez żadnej już przeszkody; łotr ten dał gardło na szubienicy, a syn jego , ponieważ wyznał wszystko, był ułaskawiony i oddany do szeregu - tenże, widząc ojca już wiszącego i patrząc na martwe jego zwłoki, wyrzekł: "O, to ten łajdak kazał nam tak robić". Kilka dni był ten młody drab w obozie, po czym uciekł do Moskali, zostawszy ich szpiegiem - źle zrobił Chmieleński, że go ułaskawił, bo powinien był wiedzieć o tym, że z takiego psiego gniazda nic dobrego być nie może

Cytaty pochodzą z wydań pamiętników:

1.       Zygmunt Napoleon Krzywda, Wspomnienia obozowe z r. 1863 i 1864, Lwów 1883, s.24-25

 Jan Newlin Mazaraki, Pamiętnik i wspomnienia, oprac. Eligiusz Kozłowski, Kraków 1999, s.75-76.